
Najbardziej jednak widać taki trend w modzie. Jak w latach młodości mych rodzicieli, modna dziewczyna odziewa się w używane fatałaszki przywiezione z Zachodu. Dawniej, 30 czy też 40 lat temu takowe obyczaje były spowodowane – delikatnie powiedziawszy – niedostatkiem propozycji lokalnych fabrykantów.
sporo acz wymagało to niemało koleżeństwa, uporu i wiele gotówki, jednak gotówka w PRL-u to był mniejszy problem. W każdym mieście wojewódzkim można było odnaleźć punkty gdzie sprzedawał nielegalnie importer odzieży używanej zza Żelaznej Kurtyny. Do kultury wniknęły nazwy takie jak Bazar Różyckiego – miejsca jakie przez całe lata były oazami klasycznej ekonomii.
Opublikowane w tym serwisie wiadomości są według Ciebie zbyt skąpe? Jeśli tak, to wejdź na stronę salon optyczny, na której przeczytasz podobne kwestie.
Naturalnie egzystowały one w szarej strefie akceptowanej przez władze gdyż sama władza korzystała z dobrodziejstw tychże miejsc.
Nie dziwuje więc zjawisko, że w naszej świadomości do dzisiaj zostały przeświadczenia iż to co zachodnie jest lepsze, ładniejsze nawet jeśli wykorzystywane.
Rzecz jasna dzisiejsza modnisia nie musi już korzystać z podejrzanych targowisk, wystarczy iż wybierze się do marketu z którym współdziała importer odzieży używanej aby za parę złotych i w parę godzin poszukiwań odnaleźć coś ciekawego dla siebie. Zarazem będzie modnie ekologiczna, bowiem da „drugie życie” wykorzystywanym dawniej rzeczom. Zaspokajamy również w tenże sposób potrzebę oszczędności i zaradności.